Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:322.00 km (w terenie 45.00 km; 13.98%)
Czas w ruchu:19:58
Średnia prędkość:16.13 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Suma podjazdów:2611 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:107.33 km i 6h 39m
Więcej statystyk

ZELENE PLESO

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Majowy weekend to czas podróży. Tym razem nowym samochodem Janka pojechaliśmy w trójkę do Bukowiny Tatrzańskiej. Roman zarezerwował miejsca przez Internet, kwatera po 30 złotych od osoby.
Nocleg w typowym góralskim domu na wylocie z miasta, znaleźliśmy ją bez problemów. Na miejscu zrzuciliśmy rowery z bagażnika samochodu i ruszyliśmy na wycieczkę. Gospodarz polecił nam trasę przez Brzegi, aby ominąć Łysą Polanę. Naszym celem było Zelene Pleso na Słowacji. Byliśmy tam z Jankiem w 2005 roku, kiedy podróżowaliśmy dookoła Tatr Wysokich. Dzień bardzo słoneczny, cieplutko i bezwietrznie. Po ostrym zjeździe jesteśmy na Słowacji w Podspadach. Trzeba następnie wspiąć się na Zdziarska przełęcz ( 1081), aby dojść do najprzyjemniejszego etapu wycieczki prawie 15 km zjazdu w dół Zdziarską Doliną. W uszach szumiał wiatr, a że ruch tutaj sporadyczny można rozwijać spore prędkości. Docieramy do Tatrzańskiej Kotliny i skręcamy w prawo w kierunku Tatrzańskiej Łomnicy. Postanowiliśmy zejść obiad, aby nie zdobywać Tatr o pustym brzuchu. Jedliśmy w naszej knajpie, która odwiedzamy za każdym razem, gdy tu jesteśmy. Zupa 1,5 euro, dobra i pożywna. Drugie danie 6 euro. Wracamy z powrotem i za miejscowością Matlary skręcamy na szlak, który prowadzi Doliną Kiezmarską Białej Wody.Droga od tego momentu jest szutrowa, stromo wznosi się przez przerzedzony wichurami tatrzański las.

W miarę zdobywania wysokości drzew przybywa i kolejne 5 kilometrów widoki na góry są mocno ograniczone. Nawierzchnia natomiast w normalnych warunkach szybko się wzmacnia kamieniami, niestety luźnymi i zajmującymi całą szerokość traktu, natomiast śnieg zupełnie uniemożliwia jazdę. Trudy podjazdu wynagradza z nawiązką wysokogórska panorama, która towarzyszy przez ostatnie dwa kilometry.Mijamy jeden o potem drugi mostek, kręcąc miarowo i nabierając wysokości (1200). Tutaj trzeba zsiąść z rowerów, oblodzona droga nie daje szans na poruszanie się w ten sposób. Pieszo udajemy się dalej. Wkrótce pokazuje się śnieg, zalegający na szlaku. Jest mokry i łatwo w nim się zapaść. Idę powoli, bo boli mnie kostka, chłopaki pognali do przodu.. Co chwila potok wody przepływa przez trasę, zbiegiem czasu, gdy buty już solidnie mokre przestaje na to zwracać uwagę. Na wysokości Kiezmarskiej Polany ukrywam rower w krzakach, teraz znacznej łatwiej się poruszać, niczego nie trzeba pchać pod górę. Ścieżka prowadzi wzdłuż Zielonego Potoku, bardzo malownicza okolica. .Chata nad Zielonym Plesem jest na wysokości 1551 m n p m. GPS wskazywał wysokość 1490m, do celu brakowało jakięs 500m. Zauważyłem Janka, który wracał. Była godzina 14 popołudniu, pora była zawrócić. Byłem piekielnie zmęczony, więc zawróciłem. Zazdrościł mi, że nie mam roweru, sam musiał go taszczyć i bardzo narzekał. WSPINACZKA FILMIK

Roman dotarł do schroniska i podziwiał piękną okolice bez nas, miał niespożyte siły i wytrwałość. My już tam byliśmy, dlatego zawróciliśmy bez żalu. Następnym razem będziemy tu pod koniec lata, żeby swobodnie poruszać się na rowerze. . Schodząc z powrotem nie zapomniałem zabrać roweru. Po pewnym czasie dogonił mnie Romek i razem zaczęliśmy zjazd już na ukochanym rowerze za drugim mostkiem. Janka na dole nie było, więc w dwójkę ruszyliśmy w kierunku domu. Spotkaliśmy go przed sklepem w miejscowości Zdziar. Jak wiadomo trzeba było teraz zrobić 15 km podjazd, ale jakoś poszło. Kolejny podjazd przez Brzegi jest równie emocjonujący, zwłaszcza po całodniowej eskapadzie.. Wieczorem w kuchni Roman serwował fasolkę po bretońsku. Potem nastąpił turniej tenisa stołowego i cymbergaja.

MAPKA

KOCHCICE ZESPÓL SLĄSK

Piątek, 13 kwietnia 2012 · Komentarze(3)
Tegoroczny kwiecień nie szczędzi nam kiepskiej pogody, dlatego trzeba wykorzystać każdy najmniejszy promyk słońca przebijający się zza gęstych chmur. Rano niebo bez chmur, duża niespodzianka. Zbiórka na ul. Ofiar Katynia, przy rondzie. Obraliśmy kierunek na Zabrze - Helenkę, aby wypróbować nową ścieżkę rowerową.




Prowadził Andrzej, od razu narzucił mocne tempo. Peleton sunął miarowym silnym tempem, mijając Zbrosławice i Twaróg dotarliśmy do Koszęcina, – celu naszej dzisiejszej wycieczki. Pierwsza wzmianka historyczna o Koszęcinie pochodzi z 1275 roku.


Na wjeździe do miasta wita nas Kościół odpustowy pw. Świętej Trójcy – zbudowany w 1724 r., na miejscu poprzedniej świątyni z XVI w. Leży na szlaku architektury drewnianej województwa śląskiego. Miejsce budowy dawnego kościoła zostało – jak przekazują stare zapisy kronikarskie – objawione córce miejscowego młynarza Wiktorii. Ksiądz Jeziorski, proboszcz Sadowa, tak opisuje w 1721 roku historię kościoła na podstawie starych kronik: "Dla ludzi tam mieszkających jest to miejsce cudow­nego objawienia. Białogłowa Wiktoria modląc się tam, oglądała koło dębu, gdzie dziś jest ołtarz główny, troje dzieci, które obja­wiały się wiele razy. W czasie Wielkanocnym lud tam zgromadzo­ny słyszał bicie dzwonów i widział z dala nadchodzące procesje z chorągwiami i śpiewami.... ".

Skierowaliśmy się do siedziby Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk" - Kompleksu Pałacowo – Parkowego.
Siedzibą właścicieli z Koszęcina był z początku drewniany zamek, który spłonął w 1595 roku podpalony przez wojska lisowczyków. Na przestrzeni wieków koszęciński pałac przechodził z rąk do rąk. W 1609 roku Andrzej Kochcicki rozpoczął budowę murowanej kaplicy i pałacu, którą zakończył Filip von Rauthen. Za czasów panowania na koszęcińskim zamku Mikołaja Filipa von Rautchen gościł tu Jan Sobieski wraz z dworem, a jego żona Marysieńka rezydowała w pałacu, gdy Jan Sobieski udał się pod Wiedeń na wyprawę przeciw Turkom.

U schyłku XVII wieku majątek przejęła rodzina Sobków. Po 1774 roku władała nim hrabina von Dyhern, by w 1798 pałac znów przejęła korona cesarska. Od 1953 roku pałac jest siedzibą Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk" im. Stanisława Hadyny. Tutaj toczy się całe życie Zespołu, w pałacowych salach odbywają się zajęcia artystyczne, koncerty kameralne i imprezy okolicznościowe, w zabytkowych wnętrzach mieszczą się biura Instytucji.
Po sesji zdjęciowej dotarliśmy do rynku, gdzie nadeszła pora zjeść zasłużoną kromkę chleba, aby wzmocnić się i mieć chęci na powrót do domu.

Poprzez Drutarnie dotarliśmy do Bruśka.
Wieś Brusiek, położona na trasie Koszęcin - Tworóg, znana jest, co najmniej od XIV wieku, kiedy to ówcześni właściciele tej miejscowości wybudowali tu pierwszą hutę. Brusiek od XIV wieku stale się powiększał i pod koniec XVIII stulecia zamieszkiwało tą leśną osadę 600 stałych mieszkańców, głównie z kuźniczym rodowodem. Historia Bruśka jest ciekawa nie tylko dla znawców "dzieła żelaznego", ale również ze względu na znajdujące się tutaj zabytki. Szczególnie piękny jest drewniany kościół z połowy XVII wieku p.w. Św. Jana Chrzciciela. Wnętrze kościoła ozdobił w roku 1693 Wawrzyniec Grochowski piękną polichromią szablonową. W kościółku znajduje się mały ołtarz z obrazem św. Jana Chrzciciela z połowy XVIII wieku, drewniana chrzcielnica z datami 1400 i 1882.

Słonko coraz mocniej przygrzewało, wracaliśmy przez Wielowieś. Na niebie pokazały się bociany, to już nieodwracalnie wita nas wiosna. Tym bocianom, którzy nas czytają melduję, że kwatera w Księżym Lesie jest już nieodwracalnie w tym roku zajęta.

CIECHOWICE PROM NA ODRZE

Środa, 11 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Święta minęły, brzuch urósł i miałem cichą nadzieję na łagodny wyjazd. Zapadła jednak decyzja, że pora zacząć dłuższe wycieczki, bo i data w kalendarzu coraz wyższa. Przybyło nas pięciu, Leon jeszcze w kotłowni, więc nie zameldował się. Obraliśmy kierunek na opolskie, gdzie pływa sobie przez Odrę prom przewożący chętnych.
Najkrócej było przez Gliwice, pomimo dużego natężenia ruchu poradziliśmy sobie bez problemów. Pierwszym ciekawym miejscem na naszej trasie to kościół w Rachowicach</a>. Kościół p.w. Świętej Trójcy istniał już w 1305 roku – pierwsze wzmianki w latach 1376 i 1447.

Najstarszą częścią jest murowane gotyckie prezbiterium z zakrystią pochodzące z przełomu XV i XVI wieku. We wnętrzu zwracają uwagę oryginalny dębowy portal z XVII wieku oraz kute drzwi do zakrystii z wieku XV.

Kolejny kościół ze Szlaku Architektury drewnianej odwiedziliśmy w Sierakowicach
Pierwsza wzmianka o istnieniu kościoła w Sierakowicach pochodzi z 1447 roku. Do XVII w. Sierakowice były samodzielną parafią – od 1679 roku kościół stanowił filię parafii w Rachowicach. Zachowany do dziś kościół powstał w 1675 roku, jego budowniczym był Józef Jozek.

Dalej trasa wiodła przez lasy, co nie bardzo podobało się Andrzejowi. Stracił zdrowie w kopalni i nie bardzo mu odpowiada teren odbiegający od płaskiego. Odwiedziliśmy na trasie kaplice św. Marii Magdaleny w Tworogu Małym.
Wielki pożar lasów raciborskich trwał w 1992 r., aż 19 dni i strawił ponad 10 tysięcy hektarów lasu. Na miejscu bujnego boru pozostały suche, wypalone kikuty drzew, które jeszcze pół roku po tragedii łamały się jak zapałki przy byle podmuchu wiatru. Ocalała tylko mała kapliczka św. Marii Magdaleny, leżąca w odległości ok. pięciu kilometrów od Tworoga Małego w gminie Sośnicowice. Do dziś graniczy to z cudem.


Przez leśne dukty, w promieniach wiosennego słonka, kierowaliśmy się w stronę naszego celu, promu na Odrze. Silny wiatr i spore wzniesienia ostatecznie mnie osłabiły, jak zwykle zresztą.
Przerwa świąteczna skutecznie dała o sobie znać, ale jak zwykle nie wywarła żadnego wrażenia na pozostałych. Po pokonaniu paru wzniesień dotarliśmy do Grzegorzowic, gdzie odbywa się przeprawa promowa do Ciechowic.
Prom Grzegorzowice-Ciechowice może być z pewnością atrakcją turystyczną, ale jako środek komunikacji nie jest najlepszym rozwiązaniem. Kursuje wprawdzie codziennie, ale tylko w godzinach od 5.30 do 9.30 i od 13.00 do 17.00. Wiedzą o tym jedynie miejscowi. W przypadku wezbrań rzeki, choćby nie największych, komunikacja promowa zostaje wstrzymana. Kierujący promem serdecznie z nami się przywitał, jakby widział starych znajomych, choć odległość od Zabrza spora. Wspomnieliśmy o Marianie, naszym kierowcy "Nysy" w Rajdzie Dookoła Polski w roku 2011, który okazał się jego dobrym znajomym.
Na drugiej stronie przeprawy wreszcie pauza na kromkę chleba, najwyższy czas, bo na liczniku prawie 80 km. Grzegorzowice w gminie Rudnik i Ciechowice w Nędzy most już kiedyś łączył. Był, co prawda wąski, ale jedyny pomiędzy Raciborzem a Bierawą. Powstał w latach 70. XIX w. Dobrze służył ludności do 1945 r.
Wówczas cofające się wojska niemieckie wysadziły go w powietrze chcąc opóźnić marsz na południe Armii Czerwonej. Słonko nieźle przygrzewa w plecy, tempo dostosowane do moich sił. Ryszard poratował mnie butelka Coca coli, co trochę mnie wzmocniło i mogliśmy w znośnym tempie podążać do domów. Niezły wyjazd, zwłaszcza, że na końcu spotkaliśmy Janka z Makoszów, zadeklarował udział w kolejnej wycieczce.