W wtorkowy mroźny poranek wyruszyliśmy w szóstkę, na podbój lasów – cel szlifowanie formy. Wczesny wyjazd z doświadczenia nie wróżył nic dobrego. Do ósmej miałem tak odmrożone palce, że nie mogłem utrzymać kierownicy. Biker „Johanbiker” , „ Slavo”, Terrago44”, Heniek i Jerzyk oraz ja, mknęliśmy wertepami otaczających nas lasów. Po ósmej zjechaliśmy z asfaltu i zaczęły się leśne dukty. Po 120km w grupie odezwały się pierwsze pomruki niezadowolenia. Teren ciężki, tempo duże. 8:30 Kuźnia Raciborska - 15: 30 Międzyrzecze – średnia 18,1 km /h Zjedliśmy po fasolce i przez Paprocany i Mikołów wróciliśmy cali i zdrowi do domu. W terenie wyszło prawie 15o km , więc było nieźle. Na szczęście pogoda dopisała.
Nie było łatwo, co widać!.
Grzybów nie było , Slavo po zderzeniu z jeleniem dorobił sie pokaźnego trofeum.
Pomimo map i GPS, teren okazał się trudny do przebycia.